26 paź 2013

Rozdział 7

Rozgniewana, wściekła i cała drżąca bez pukania wparowałam do jego biura. Rozejrzałam się w ciemności i w rogu, na skórzanym fotelu siedział on, zaciągając się dymem papierosa. Zatrzasnęłam drzwi i podeszłam do biurka. Wyciągnęłam rulonik pieniędzy i rzuciłam mu w twarz. Zayn nic sobie z tego nie zrobił. Dalej siedział w miejscu, nawet nie drgnął.
- Nie wiem co ty sobie kurwa myślałeś, ale ja nie jestem dziwką! - Krzyknęłam w jego stronę.
Dalej nic. Siedział. Nie raczyła nawet na mnie spojrzeć.
- Ty pojebany sukinsynie, jeśli myślisz, że to coś dla mnie znaczyło jes.... - zerwał się na równe nogi.
Już chciałam kontynuować, ale w ułamku sekundy znalazł się przede mną i przycisnął swoje usta do mich. Głupia ja! Zamiast go odepchnąć, odwzajemniłam pocałunek, tylko dlaczego?
Hm, może dlatego, że jego usta były tak nieziemsko delikatne i miękkie? A kiedy jego język gładził delikatnie moje usta, czułam jak znowu robię się mokra. No tak, sama siebie zdradziłam w tej chwili.
Może źle to wszystko odebrałam? Może po prostu miał coś ważnego do załatwienia.. może.
- Złość piękności szkodzi, a oboje wiemy, że tobie to potrzebne - na jego ustach pojawił się szyderczy uśmiech.
Cholera, a to dupek... W jednej chwili, mam ochotę mieć go z powrotem w moim łóżku, a w drugiej wrzucić go pod pociąg.. Teraz oczywiście mam ochotę na to drugie. Jestem zbyt słaba w jego obecności. Od zawsze starałam się nie być zależną od mężczyzn, a tu pojawia się niejaki Malik, a ja od razu zachowuje się jak jakaś zakochana, upośledzona nastolatka. Muszę to zakończyć.
Odsunęłam się od niego na "bezpieczną odległość".
- Możesz mi to wyjaśnić?- Założyłam ręce na klatce piersiowej, oczekując na jego odpowiedź.
- Wydaje mi się, albo przed chwilą cię pocałowałem- wzruszył ramionami i zajął swoje poprzednie miejsce.

Boże, daj mi siły.. Nie wytrzymam z tym dupkiem.

- Nie o to mi chodzi.. Mam na myśli sprawę z tamtego pokoju, no wiesz, jak uprawialiśmy seks- ostatni wyraz dodałam szeptem, jak jakieś małe dziecko. Sama nie wiem czemu, przecież on nie ma kamer w gabinecie, prawda!?
- I co w tamtej sytuacji jest nie jasne?- Zapytał, nawet nie racząc na mnie spojrzeć, nie odrywał wzorku z ekranu laptopa.
O nie panie pięknooki tak się bawić nie będziemy.
Podeszłam do obeszłam biurko, zamknęłam laptopa, odsunęłam go i usiadłam na miejscu, gdzie przed chwilą leżał.
- Słuchaj, no zapatrzony w siebie dupku, albo zaczniesz traktować mnie jak człowieka, którym, no zgadnij jestem, albo pożegnamy się już teraz.. 
- Zayn- ujęłam jego piękną twarz w moje dłonie.- Możesz przestać grać, jestem tu tylko ja, błagam cię, włącz człowieczeństwo, przynajmniej teraz, dla mnie.. proszę.
Patrzył na mnie tymi swoimi dużymi czarnymi oczami, jakby badając całą sytuację.
Dzięki Ci boże! Jest szansa.
- Ech, Aira, przepraszam, ale nie wymagaj ode mnie za dużo. Masz racje, jestem zapatrzonym w siebie dupkiem, który myśli o sobie i wiesz co? Jestem do tego przyzwyczajony i pasuje mi to. Dostaję to co chce, kiedy chce. Ty nie byłaś wyjątkiem- przestał mówić, widząc ból w moich oczach. A jednak, byłam tylko dziwką zabawką na noc, dobrze wiedzieć. Chciałam wydostać się z tego pokoju, jednak on szybkim ruchem zsunął mnie z biurka na jego kolana i założył luźny kosmyk włosów z moje ucho, po czym złożył pocałunek na moim czole. Przepraszam.. czy w pobliżu znajdują się jakieś tory kolejowe? 
- Nie uciekaj, proszę, daj mi dokończyć- skinęłam głową, wymuszając na mojej twarzy uśmiech. - Zrobiłem tak jak zawsze robie, zostawiłem dziewczyne, z którą przed chwilą spałem i wyszedłem. Tyle, że wiesz co jest dziwne Airabella? Poczułem się jak śmieć, a to mi się już nie podobało. Dziewczyno, nie wiem co ze mną zrobiłaś, ale mi się to nie podoba- posłał mi jeden z tych swoich seksownych uśmiechów, a ja nie wiedząc czemu nachyliłam się i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Po chwili nasz pocałunek zmienił charakter. Zrobił się bardziej namiętny, głęboki, pełny pasji i.. uczucia? Dłonie Zayna delikatnie gładziły moje uda, a po chwili jedną przeniósł na moje plecy, a drugą na pierś. Z moich ust wydobył się stłumiony przez jego usta jęk. Musiało go to nakręcić, bo pocałunek stał się jeszcze bardziej namiętny. Nagle sama nie wiem w jaki sposób, zdołałam się od niego odsunąć.
- Zayn, nie.. Nie mogę tego zrobić. Ja nie chcę.. Nie chcę czuć się znowu jak tania dziwka. Ja nie jestem typem dziewczyny, którą się przeleci i zostawi. Nie chcę tego.
Odgarnął włosy z mojej twarzy i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Kto powiedział, że cię zostawie.
Jestem jego, mówię prawdę ma mnie całą. Jednak próbuje, tak cholernie próbuje
wybić sobie go z mojej głowy.
__________________________________
Przepraszam, ze tak długo nic nie dodałam ale nie miałam weny ^^
Rozdział pisany przez wspaniałą @InsolentDream <333
Następny "SOON" :D

12 paź 2013

Rozdział 6

Stałam jak wryta w drzwiach. Oczy miałam jak 5 złotych.
- Zay... Panie Malik co pan u robi - wyszeptałam nadal stojąc w miejscu.
To był ten mój klient? Co? Nie nie to nie możliwe.
- Przyszedłem do ciebie. Zgodziłaś się.
- To ty... pan jest klientem? - uniosłam pytająco brwi
- Tak Wpuścisz mnie czy nie? - Zapytał już widocznie zestresowany całą tą sytuacją.
Otworzyłam drzwi tak aby mógł wejść i tak też zrobił. Pośpiesznie zamknęłam je i oparłam o zimną taflę drewna.
Nie dobrze... Co ja mam teraz zrobić. Obszedł całe pomieszczenie uważnie oglądając każdy kąt aż w końcu dotarł do kanapy i usiadł na niej wygodnie. Bynajmniej tak wyglądał.
- Po co pan tu przyszedł? - zapytałam nadal stojąc oparta do drzwi a na jego twarzy uformował się ten jego seksowny uśmieszek.
- Po to na co się zgodziłaś. Chcę abyś dla mnie zatańczyła. - znów się uśmiechnął a pode mną kolana się ugięły.
Ugh znów to zauważył. Uniósł prawą rękę i podrapał się po brodzie nie spuszczając ze mnie wzroku.
Dlaczego on musi być taki, taki... jezu już nawet nie umiem go opisać.
Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do niego wolnym krokiem. Płacił dwa razy więcej więc czemu nie przecież to tylko taniec... ale to taniec z nim.
Stanęłam przed nim i wpatrywałam mu się w oczy. Ciemne, brązowe ociekające podnieceniem tęczówki... ahh ile bym dała aby kiedyś obudzić się przy takich. Niestety to nie możliwe...
Z zamyśleń wyrwał mnie jego ciężki, ochrypły głos.
- Długo jeszcze będę czekał? - Spojrzał na mnie i przygryzł wargę.
Boże Malik co ty wyprawiasz. Czemu ja tak dziwnie zachowuję się w jego towarzystwie.
- Umm... tak już. - Odwróciłam się i ściągnęłam długi naszyjnik.
Powróciłam na swoje uwcześnie miejsce i zaczęłam powoli tańczyć. Dłońmi błądziłam po ciele. Zamknęłam oczy ponieważ inaczej nie dałabym rady tego zrobić widząc na wprost zafascynowaną twarz Malik'a.
Zrobiłam krok bliżej aż dotarłam pomiędzy jego nogi, oparłam kolana o brzeg łóżka.
Ciekawe co by sobie pomyślała osoba trzecia widząc nas w takiej pozycji.
Wiłam się i nadal tańczyłam dopóki nie poczułam chłodnych rąk na moich biodrach. Odruchowo otworzyłam oczy, zastygłam w miejscu i zauważyłam ten chytry uśmieszek na jego twarzy.
Nie tylko nie męskie dłonie na moim ciele... Do tej pory czułam obrzydzenie do facetów ale on... on był inny. Przy nim czułam coś nowego, coś czego nigdy nie byłam w stanie poczuć. To się działo w moim brzuchu.
- C-co pan robi.
- Airabella pragnę Cię - O nie jego twarz zbliżała się do mojej.
Czy ja byłam na to gotowa? Chciałam tego?
Oczywiście, że tak przez tan tydzień zbliżałam się do niego co raz bardziej z dnia na dzień. Szkoda tylko, że bez wzajemności. On mógł mieć każdą.
- Panie Mal... - Wyszeptałam gdy dzieliły nas tylko centymetry.
- Cichutko kochanie. Nie zrobię Ci krzywdy. Ja tylko pragnę się z tobą pieprzyć. - Połączył nasze usta.
Całował mnie, przygryzał mi wargę a ja dalej byłam znieruchomiała.
- Kochanie proszę... - wyszeptał do moich ust.
Wtedy to nie byłam sobą, zupełnie jak nie ja. Otrzęsłam się i wplątałam dłonie w jego włosy. Podciągnął mnie i usiadłam na nim okrakiem. Całowaliśmy się... nie nasze języki walczyły.
Zdziwiło mnie to, że bez najmniejszego problemu wstał ze mną na kolanach. Nogi miałam oplecione na jego biodrach, a ręce dalej wplątane we włosy. Poczułam delikatny, satynowy materiał gdy mnie położył na łóżku, które znajdowało się w rogu pokoju. Powoli zaczął ściągać swoją koszulkę a ja mu pomagałam. Nie przerywając pocałunku sięgnął do zamka mojej sukienki. Delikatnie ją zsunął ujawniając moje nagie ciało. No prawie bo miałam na sobie jeszcze majtki, które po chwili w mgnieniu oka spadły na ziemię.
Czy ja to właśnie robię? Z nim? 
Doszło do mnie co się dzieję i powróciły wszystkie te okropne wspomnienia. Zrzuciłam go z siebie i wstałam szybko z łózka. Leżał tam zdezorientowany.
- Chodź do łóżka skarbie - jego głęboki, ochrypły głos sprawił, że moje kolana się ugięły.
- C-co? - Udaje mi się wykrztusić piskliwym głosem, którego sama nie poznaje. 
- Właź do łóżka Airabella - warknął, a ja nie wiedziałam, czy go posłuchać czy uciekać kiedy mam jeszcze szanse. Nie zrobiłam nic. Stał naprzeciwko mnie, jego piękne brązowe tęczówki mnie onieśmielały. Położył dłonie na moich biodrach, co od razu wywołało u mnie dreszcze. Bardzo powoli zaczął iść do przodu, powodując tym samym, że szłam tyłem nie widząc co jest przede mną.
W pewnym momencie się zatrzymał i delikatnie mnie popchnął. Leżałam na łóżku, widziałam jak wzrokiem wodził po moim ciele. Podobało mi się to i za razem przerażało. 
- Rozszerz swoje nogi! - Chciałam zrobić to o co mnie prosił, ale coś mnie wewnętrznie blokowało. Nachylił się i delikatnie musnął moje usta, pogłębiłam pocałunek. Czując to, chłopak zaczął delikatnie gładzić wewnętrzną stronę moich ud, sprawiając, że były one coraz szerzej. W pewnym momencie odsunął się ode mnie.
- Szerzej Airabella! - Warknął, tym razem go posłuchałam. - Zdajesz sobie sprawę jak długo czekałem aby ciebie posmakować? - Jego głos jest tak cholernie seksowny, zatracam się w nim z każdym kolejnym zdaniem. - A teraz zrobię to na co tak długo czekałem a Ty Airabella, bądź grzeczną dziewczynką i ciesz się każdą sekundą - zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć jego usta znalazły się na mojej kobiecej strefie...

Zataczał swoim językiem w różne strony. 
- Jesteś taka mokra Airabello... - chuchnął chłodnym powietrzem w moją łechtaczkę przez co przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
Wiłam się pod jego cudownymi ruchami. Sprawiał mi tyle przyjemności co nie uszło bez kilku głośnych jęków.
Czułam, że zaraz dojdę na co najwidoczniej Zayn szybko zareagował. Podniósł się i nachyliła nade mną.
Cały czas wpatrywał mi się w oczy. 
- Zgadzasz się? - zapytał łagodnie
Nie odpowiedziałam. Nie byłam w stanie po tym co właśnie mi zrobił tam na dole.
- Airabello muszę wiedzieć czy jesteś na to gotowa! - powiedział już trochę głośniejszym tonem.
- T-tak - te słowa nie były przetworzone dokładnie z moim mózgiem.
Jedną ręką podtrzymywał się nad moją głową a drugą rozpinał swoje spodnie. Wyciągnął swojego naprężonego penisa i chwycił go w dłoń lekko pocierając.
Jeszcze raz spojrzał w moje oczy a ja przytaknęłam nic nie mówiąc.
Wszedł we mnie. Kurwa! Minęła chwila zanim przyzwyczaiłam się do jego rozmiaru. Zastygł w miejscy i po chwili zaczął się we mnie ruszać. Z początku powoli ale z każdą chwilą gdy moje ciało go akceptowało jego ruchy były szybsze. Czułam, że to nadchodzi. 
- Zaraz.... ahh.. za - przerwał mi pocałunkiem i w tej samej chwili poczułam jak przyjemność rozchodzi się po moim ciele. Doszłam razem z nim.
Zdyszany opadł na mnie próbując złapać normalny oddech. Robiłam to samo.
Byłam wykończona. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam ale co teraz będzie?
Zaskoczona jego nagłym ruchem otworzyłam oczy i spojrzałam na niego kiedy właśnie wstawał i sięgał po swoje ubrania. Co on teraz robi? 
To koniec.? No w sumie można było się tego spodziewać każdy tak ze mną robi więc dlaczego teraz miałoby być inaczej...
Lekko uniosłam się i narzuciłam na siebie koc nie spuszczając z niego wzroku.
Ubrany wyciągnął portfel i wyciągnął z niego rulonik pieniędzy. Rzucił go na stolik i bez słowa wyszedł.
Co do chuja?! Oo nie, nie tak to miało być. Właśnie uprawiałam normalny sex po raz pierwszy w moim życiu z mężczyzną, do którego coś czułam i miałam odrobinę nadziei, że on też coś... a on wyszedł nic nie mówiąc. Niepozwolę się już tak nigdy traktować. O nie !
Wkurzona wstałam z łóżka, ubrałam się, złapałam tą sumkę pieniędzy i wyszłam kierując się do jego pokoju.
_____________________________________________
Rozdział nie sprawdzony :c Nie miałam czasu xd
Chwilowo mam karę xd ale postaram się szybko dodać rozdział <3
KOMENTUJCIE ! <33

5 paź 2013

Rozdział 5

Chwilę poleżałam i zaczęłam się szykować. Znów powracam do mojej szarej rzeczywistości. Mam nadzieję, że dzisiaj nie spotka mnie żadna niespodzianka. W sumie to sama nadal nie wiem co robię. Czy dobrze czy źle... To jest takie pogmatwane... Z jednej strony nie chcę tam wracać a z drugiej muszę. Thea nie dałaby rady podjąć jeszcze jednej pracy. Nie mogę jej na to nawet pozwolić.
Naszykowana wyszłam z domu uwcześnie dostając kazanie 'co robić w razie kłopotów' od The'i. Oczywiście nie zapomniała mi kazać pozdrowić tego Malika. Ufff do czego ona mnie zmusza...
Szłam spacerkiem więc dotarłam na miejsce po około 20 minutach. Jeszcze nie było nikogo oprócz zbierających się pracowników ponieważ otwarcie dopiero za godzinę.
Weszłam do budynku i skierowałam się do swojej garderoby. Przechodząc obok baru o mało co się nie przewróciłam. Na szczęście bądź moje nieszczęście spotkałam Pana wnerwiającego Malika.
- Nic Ci się nie stało? Te buty to chyba mało odpowiedni pomysł aby krążyć wokół kabli... - uśmiechnął się bezczelnie.
- Nic mi nie jest. Dzięki za troskę. - poprawiłam swoją sukienkę - Chciałam iść na skróty ale to był zły pomysł.
- Tak. Tak mi się wydaję. Zaczynasz za godzinę co Cię sprowadza tak wcześnie? - zapytał stając obok mnie.
Teraz miał na sobie elegancki czarny garnitur. Ten sam kiedy widziałam go po raz pierwszy. Zmienia te ubrania jak rękawiczki. Gorzej niż The, która ma manie przebierania.
- Umm chciałam się trochę przygotować i powoli opróżniać garderobę. - powiedziałam spoglądając na swoje splecione palce.
- Ahh tak zapomniałem. To miłej pracy Ci życzę a w razie jakichkolwiek problemów od razu przyjdź do mnie. Tak czy inaczej będę oglądał sale przez kamery - powiedział i ruszył w kierunku schodów
- Mas... Ma pan pozdrowienia od The'i. - powiedziałam zanim zdążył odejść na daleką odległość.
Odwrócił się i uśmiechnął.
- Dziękuję. Proszę też pozdrowić Pannę The'ę. - Wszedł na schody.
Mój boże. Nogi miałam jak z waty. Co się u licha ze mną dzieję. Nigdy nie działam na mnie tak żaden mężczyzna. Nie Aira co ty gadasz. Nie pamiętasz co dwóch takich 'mężczyzn' Ci zrobiło.?!
Co się ze mną dzieję.
Otrząsnęłam się i ruszyłam w znanym mi kierunku.
Myślałam, że już nigdy tu nie wrócę lecz jednak...
Spakowałam kilka kosmetyków tych, których już raczej nie będę tutaj używała i kilka sukienek.

Kolejne dni były normalne, wręcz nudne. Wróciłam do monotonii w życiu prywatnym i w pracy. Tak jak powiedział Zayn, znaczy Pan Malik, nie robiłam nic czego robić nie chciałam. Można powiedzieć, że było idealnie. Przez cały tydzień ani razu nie spotkałam mojego seksownego szefa, co muszę się przyznać- zasmuciło mnie. Nie wiem co w nim było takiego, że pomimo mojego obecnego obrzydzenia do mężczyzn jego chciałabym mieć w łóżku. Kiedy myślałam, że mój tydzień nie będzie lepszy, nastał piątek. Idąc do pracy zauważyłam pod klubem samochód- jego samochód. Od razu miałam ochotę się uśmiechnąć, ale dobrze, że tego nie zrobiłam. Przechodząc obok pojazdu zauważyłam, że siedzi w środku. Cholera! Zauważyłam, że miał na sobie czarną skórę, a pod nią biały T-shirt. Palił papierosa, a gdy mnie zobaczył uśmiechnął się. Jestem pewna, że doskonale zdawał sobie sprawę z tego co robi, bo moje kolana momentalnie się ugięły. To nie był zwykły uśmiech, jaki możesz dostać w restauracji czy sklepie, to był najbardziej przepełniony seksem uśmiech jaki widziałam. A uwierzcie, widziałam już miliony uśmiechów. Starałam się pozostać nie wzruszona, przyśpieszyłam tępo, aby jak najszybciej znaleźć się w środku.
Weszłam do garderoby, gdzie znalazłam mój grafik na dzisiejszą noc. To co zwykle, wieczory kawalerskie, urodziny oraz prywatne tańce.
Westchnęłam ciężko i chwyciłam mój kostium. O ile można tak to nazwać..

Usiadłam na wygodniej skórzanej kanapie w 'moim' pokoju. Zsunęłam szpilki ze stóp. Ale ulga! Jestem padnięta, teraz mam około godziny przerwy przed kolejnym wieczorem kawalerskim. Na prawdę nie rozumiem idei robienia tego typu imprez. Przecież zazwyczaj są na nich striptizerki lub prostytutki i zazwyczaj przyszły pan młody zdradza narzeczoną. Nie chodzi o seks, ale nawet głupi pocałunek. Przecież w normalnych okolicznościach, gdyby ta dziewczyna zobaczyła lub dowiedziała się, że jej chłopak całował się z inną- zerwałaby. A w ten wieczór jest usprawiedliwiony. Mój narzeczony nie będzie miał takiego wieczoru, o ile ktoś mi się oświadczy. Prawdopodobnie to się nigdy nie stanie i skończę jako samotna panna z kilkoma kotami, które przyjmą imiona moich byłych chłopaków. Z moich tragicznych, jednak całkiem prawdopodobnych myśli wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Proszę- powiedziałam na tyle głośno, aby osoba pukająca usłyszała.
Nie chciałam krzyczeć. Po kilku godzinach pracy mam dosyć hałasu.
W tej samej chwili drzwi się uchyliły, a do pomieszczenia weszła Chloe.
Szczupła, niska brunetka o dosyć kobiecych kształtach. Nie ma więcej niż trzydzieści pięć lat. Nie może odpędzić od siebie mężczyzn. Wiele razy proszono ją o prywatny występ. Jednakże Chloe nie jest tancerką, kelnerką, prostytutką czy kimś takim. Można nazwać ją menadżerem. To ona odpowiada za przyjmowanie zamówień i doba o nasze dobro. Taki bardziej prywatny szef.
- Aira, skarbie. Masz siłe?- Zapytała z troską w głosie.
- Nie bardzo, a co się stało?
- Ponieważ masz klienta, który bardzo nalegał, abyś się nim zajęła. Zapłacił dwa razy więcej. Nie przyjęłam jeszcze pieniędzy, bo chciałam poznać Twoje zdanie. Wiem, że masz teraz przerwę, ale wiesz.. Zapłaci dwa razy więcej, więc dzielimy się po połowie- posłała mi pocieszający uśmiech.
Gdybym nie potrzebowała tych pieniędzy, pewnie bym odmówiła. Kolejny napalony dureń.
- Przekonałaś mnie, dwaj go tu- zaśmiałam się i zaczęłam zakładać szpilki ponownie na moje obolałe stopy.
- Jesteś niesamowita, na prawdę cię podziwiam!
Szybko zniknęła za drzwiami, a ja ledwo zdążyłam wstać i wyprostować sukienkę, a ponownie usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i je otworzyłam.
- Kurwa...

___________________________________________
#ok #ok mamy oto 5 rozdział ! :))
Wyjaśniam sprawę! Darkness Of Darkness nie jest kopią Cold'a a tym bardziej Dark'a :) Może wydaję się ale to jest mylne. Wiem, że Cold jest wzorowany na Grey'u ale nic tam nie jest skopiowane.
Pomysł na tego FF powstał w McDoland's wprawdzie pomysł @InsolentDream i to ona też napisała pół rozdziałku ale ja robię resztę xdd hłehłehłe <3 xd :)

Jeśli chcesz być informowana/y o nowych rozdziałach zapraszam do zakładki 'INFORMOWANI' :D

KOMENTUJCIE !  !  !  ! <3

2 paź 2013

Rozdział 4

Obudziłam się dość wcześnie cała zalana potem.  Miałam straszny sen. Wydarzenia z ostatnich lat i tygodni powróciły i połączyły się w całość. Dzisiaj ten dzień... Podjęłam decyzję i nie zamierzam jej zmienić. Muszę to zrobić dla siebie i dla The'i. Spojrzałam na zegarek. Była 6.20. wow wcześnie. Wstałam i ruszyłam w kierunku łazienki. Nie opłacało się już spać bo i tak zapewne bym nie usnęła. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w luźne ciuchy. Dzisiaj zaprezentuję swój styl sportowy nie to co zawsze : szpileczki, krótkie sukienki i makijaż.
Ruszyłam schodami do kuchni. Szłam bardzo cicho ponieważ Thea jeszcze spała a nie chciałam jej budzić.
Nie zjadłam nic ponieważ wątpię abym coś przełknęła. Zabrałam ze stolika telefon i wyszłam.
Na ulicy dopiero zaczynała się powoli kumulować ludność. Rześkie, poranne powietrze otulało moje policzki, które pod wpływem chłodu lekko się zarumieniły. Po około 15 minutach stałam na przeciwko wejścia do klubu. Było wcześnie ale Ten właściciel Malik nie powiedział o której mam przyjść.
Wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka. Cisza. Na głównej sali niema nikogo. Już nawet było w miarę ogarnięte po wieczorze. Udałam się na górę do biura. W korytarzu było ciemno więc musiałam zapalić sobie światło. Pokój numer 16 to był mój cel. Pokój o nazwie na drzwiach "szef". Zapukałam ale zero odzewu. Powtórzyłam czynność i nadal nic. Złapałam za klamkę i weszłam do środka. Pusto. Słyszałam tylko szum wody dobiegający z łazienki, która była połączona z tym pokojem. Stwierdziła, że poczekam. Siedziałam z dobrych kilka minut więc postanowiłam rozejrzeć się. W oko wpadł mi dyplom wiszący na ścianie. 1 miejsce w światowym boksie. Wow to musiał zdobyć niezły twardziel.
- Mogę Ci w czymś pomóc - na ten głos aż podskoczyłam. Stał w progu w samych spodniach lekko mu zwisających. A kropelki wody spływały mu jeszcze po ramionach i torsie.
- Emm j-ja tylko przyszłam... - wybełkotałam mało zrozumiale wpatrując się w niego.
- Domyślam się. Airabella przyszłaś tu po pracę tak? - ruszył w moim kierunku zgarniając po drodze z krzesełka ręcznik.
- Ee tak - wydukałam gdy stanął kilka centymetrów ode mnie.
- Zgadzasz się? Przyjmujesz moją propozycję?
- 2 tygodnie tylko 2 tygodnie - powiedziałam do siebie
- Co? Mogłabyś powtórzyć?
- Tak... zgadzam się ale tylko na 2 tygodnie... później wyjeżdżam. - powiedziała i starałam się spoglądać wszędzie tylko nie na niego.
- Rozumiem. To więc tak jak się umawialiśmy. Stawka podwójna dwa tygodnie. Codziennie od 20 do 6 rano. Co jesteś w stanie robić?
- Tańczyć.
- Tylko? - uniósł pytająco brwi.
- Tak tylko. Czego się spodziewałeś?
- Panie Malik - warknął
- Ehhh czego się pan spodziewał Panie Malik - podkreśliłam dwa ostatnie słowa.
- Coś poza tańcem?
Prawie zadusiłam się powietrzem. Że co?! Oo nie jak tak to ja dziękuję bardzo.
- Chyba się źle zrozumieliśmy. Jeśli nie ma dla mnie pracy tylko z tańcem nie jestem zainteresowana pańską propozycją. - odwróciłam się na pięcie i chciałam już wyjść kiedy nagle poczułam jak czyjaś dłoń chwyta moje ramię i odwraca mnie.
- Nie powiedziałem, że nie ma takiej pracy. Po prostu chciałem się dowiedzieć dokąd sięgają twoje możliwości. - uśmiechnął się nadal mnie trzymając.
Jakikolwiek kontakt z czyimś ciałem po ostatniej przygodzie obrzydza mnie. Szybko strzepnęłam jego dłoń i zrobiłam krok do tyłu.
- Przepraszam jeśli... - nie wiedział co powiedzieć.
- Nic się nie stało. Tak już niestety reaguję po tym wszystkim. Więc jak z tą pracą - nie wiem dlaczego stałam się taka odważna. Sama się sobie dziwiłam.
Zayn westchnął i skierował się do swojego biurka po drodze zakładając na siebie biały podkoszulek. Dzisiaj już nie wyglądał na miliardera a raczej jak zwykły chłopak. Wyglądał bardzo młodo jak na właściciela kilku klubów. Ciekawe ile ma lat. Z zamyśleń wyrwał mnie jego ochrypły głos.
- Tak więc zgadzasz się na taniec nic poza tym. Do tego stawka podwojona tak ? - westchnął i gestem ręki pokazał na krzesełko na przeciw niemu. Wolnym krokiem podeszłam i usiadłam na nim.
- Tak zgadzam się. - przytaknęłam
- A czemu tylko na 2 tygodnie? - oo widać, że ciekawski.
- Później ja i Thea wyjeżdżamy z tego miasta. Musimy od nowa zacząć nasze życie a tutaj się nie da - stwierdziłam
- Thea? To znaczy twoja... - podrapał się po brodzie z kilku dniowym zarostem. Wyglądał bardzo seksownie.
- Moja przyjaciółka.
- Ahh tak. To ta dziewczyna spod klubu?
- Tak to ona. - powiedziałam - Ładna wiem... - dodałam cicho
- Ty też jesteś ładna - powiedział i wstał z krzesełka - Wracając do pracy zaczniesz już dzisiaj? - stanął przy wielkim oknie tyłem do mnie.
Co do chuja?! Co on właśnie powiedział? Jezu to zaczyna być chore. Ale to tylko dwa głupie tygodnie muszę dać radę.
- Tak mogę zacząć. Ale.. jeśli...
- Jeśli co? - odwrócił się w moją stronę
- Jeśli ten facet znów przyjdzie to proszę nie każ mi dla niego tańczyć proszę - powiedziałam i wstałam
- Panie Malik - warknął - Oglądałem nagrania z tamtego dnia. Mógłbym się dowiedzieć co się wtedy stało bo wyglądało to trochę kosmicznie - zachichotał jak mały chłopiec.
- Nic. Nieważne. - powiedziałam podchodząc do drzwi - Przyjdę o 17 aby się naszykować.
- Poczekaj. Chciałbym się dowiedzieć co się stało. Powiedz mi. - kierował się w moim kierunku.
- Nic ważnego - powiedziałam i jak najszybciej wyszłam z tego pomieszczenia zbiegając w dół.
Off udało mi się uciec przed nim. On wydaję się całkiem fajnym facetem gdyby nie to jego ciągłe powtarzanie "Panie Malik". Co złego w tym, ze powiem do niego na 'ty' przecież jest młody.
A tak serio to miałam mu tam powiedzieć?!
' No to wtedy przyszedł mój dawny gwałciciel. Właśnie rozstał się z żoną i szukał pocieszenia. Wystraszyłam się go bo dawne wspomnienia wróciły i uciekłam jak głupia ' ? A dodatkowo mogłam dodać: ' Zostałam zgwałcona już 2 razy w tym moim nieszczęsnym życiu, pół dzieciństwa spędziłam w domu dziecka a moi rodzice nie żyją ' Taa moja historia by go zainteresowała tak jak nie wiem co. Przepracuję te 2 tygodnie i będę miała spokój.
Chociaż on serio jest przystojny ale też z drugiej strony bardzo frustrujący. A tak serio to skąd wiedział gdzie mieszkam?! Noo tak właściciel ma wszystkie dane.
Wyszłam na zewnątrz. Na ulicy panował już chaos. Ludzie w pośpiechu szli do pracy. Odwróciłam się aby zobaczyć czy nikt za mną nie idzie ale całe szczęście tak nie było.

Do domu przyszłam po 20 minutach spacerku. Dobrze mi zrobiła taka przechadzka.
- Aira to ty? gdzie ty byłaś? - głośny i wkurzony głos dobiegał bodajże z kuchni.
Udałam się w tym kierunku.
- Spokojnie Thea musiałam się przewietrzyć. Byłam też u tego Malika.
- Co? Byłaś u niego i mnie nie zabrałaś?! Jak mogłaś! - uniosła ręce w powietrze.
- Nie chciałam Cię budzić a poza tym nie potrzebowałam tam bójki. - usiadłam na stołku przy wysepce
- Kto powiedział, żebym się tam biła. Poszłabym z tobą i podziwiała to ciacho.
- Ciacho? - uniosłam pytająco brew
- Taki nie udawaj, ze nie zauważyłaś.
- No jakoś nie specjalnie oglądam się ostatnio za mężczyznami. - spojrzałam w swoje zaplątane palce.
- Aira wiem co przeszłaś i wcale Ci się nie dziwię ale zobacz masz koło nosa takie ciacho a w dodatku jest bogaty. Byłabyś ustawiona do końca.
- Co? Żartujesz prawda? - spojrzałam na nią zdziwiona
- Taak. Ale przyznaj, że to nie byłby głupi pomysł. - zachichotała
- Thea! On jest moim szefem. Będę pracowała w jego klubie tylko przez 2 tygodnie, wynosimy się i zapominamy o wszystkim okej?
- No okej ale obiecaj mi, ze zabierzesz mnie przed wyjazdem do klubu i zapoznasz z nim bliżej. Skoro ty nie chcesz się za niego zabrać ja skorzystam z okazji może jest wolny.
- Niczego Ci nie obiecuję ale też nie zaprzeczam.
Przewróciłam oczami i ruszyłam schodami na górę.
Chciała się z nim umówić. W końcu nie dziwię jej się. Zayn to nawet przystojny mężczyzna. The'i należy się porządny facet ale czy on i ten jego charakterek będzie do niej pasował.

___________________________________________________
Przepraszam, że taki krótki ale ostatnio mam mało czasu na pisanie.
Rozdziały będą dodawane minimalnie co 10 dni co nie znaczy, ze nie będą się czasami pojawiały co 3 lub 7 dni :P To zależy ile napisze bo krótkich nie chcę dodawać :)
Komentujcie :)))))))))))

JEŚLI CHCESZ BYĆ INFORMOWANA/Y ----> http://darkness-of-darkness.blogspot.com/p/informowani.html

28 wrz 2013

Rozdział 3

- Te pieniądze możesz sobie zatrzymać.  - rzuciłam mu je w twarz.
- Do jasnej cholery kto mi wyjaśni o co tu chodzi - wrzasnął mężczyzna o czarnych włosach.
- Panie Malik ja to załatwię - wtrącił Simon
- Załatwiasz to od 10 minut a ja się śpieszę. - warknął rozzłoszczony koleś - w tej chwili chcę wiedzieć o co tu kurwa chodzi!
- Ahh... ta dziewczyna to Bella i..
- Aira... Airabella - wtrąciłam
- No nie ważne... chodzi o te, że wczoraj nie chciała obsłużyć klienta i jak opętana wybiegła z klubu, zwolniła się a w sumie to dzięki niej mieliśmy tak wysokie zarobki ostatnio. No ale cóż sama zadecydowała.
- Sama? To ty mnie zwolniłeś bydlaku.. i na dodatek zgwałciłeś! - rzuciłam się w jego stronę zalana łzami ale obronił go mężczyzna w czarnym garniturze i włosami w nieładzie.
- Ej ej ej moja droga spokojnie - złapał mnie z nadgarstki.
- Spokojna czy ty w ogóle słyszałeś co ten bydlak mi zrobił! On.. on mnie zgwałcił a ty go jeszcze bronisz?
- Panie Malik. - warknął wściekły
- Że co? - Jak on śmiał. Czy nic nie słyszał. Idiota taki sam jak Simon. Thea odciągnęła mnie od niego i postawił za sobą.
- Czy ty koleś nie zrozumiałeś czegoś? Ten bydlak wczoraj ją zgwałcił a ty masz czelność się tak do niej odzywać? Zaraz Ci przyłożę tak, że mnie popa... - Thea traciła cierpliwość.
- Thea chodź już. Proszę - wybełkotałam ciągnąc ją za rękę.
Udało mi się ją zaciągnąć na bezpieczną odległość.
- Coś ty zrobiła? - odezwała się Thea.
- Proszę Cię zostawmy ten temat.
- Jeszcze chwila i bym mu dołożyła.
- Właśnie dlatego Cię odciągnęłam. Miałabyś przeze mnie jakieś problemy. Tego jeszcze na teraz brakuje.
- Jezu dobra... ale nawet całkiem całkiem był ten czarny. Kim on właściwie był?
- Nie wiem nie obchodzi mnie to. Chodź proszę szybciej. Chodźmy do domu.

Po około 15 minutach znalazłyśmy się w domu. Starałam się nie płakać ale nie udało mi się. Te typki byli tak samo wkurzający jak Simon. Nie odebrałam swoich rzeczy... trudno już nigdy nie chcę tam wracać.
Weszłam do salonu i opadłam na kanapę. Skuliłam się małe dziecko a Thea okryła mnie kocem i przyniosła herbatę. Usiadła na fotelu i wyciągnęła coś z koperty.
- Aira musimy policzyć ile nam brakuje.
- Tak wiem.
Położyła kopertę na stoliku i wysypała jej zawartość. Zaczęła liczyć a ja tylko się jej przyglądałam.
- Razem 2250.
- Za mało...
- Wiem nie martw się najwyżej ty pojedziesz a ja dozbieram i dojadę później.
- Nie zostawię Cię samej. - oburzyłam się.
- Aira wiem ile Cię kosztuje bycie dalej tutaj. Po tym co przeszłaś musisz wyjechać.
- Nie wyjadę sama. Zostaję.
- Aira...
- Nie! Powiedziała, że nie wyjadę sama i zdania nie zmienię. Jeśli myślisz, że ... - nie pozwolono mi dokończyć ponieważ ktoś zadzwonił do drzwi.
- Ugh Idź otworzyć a ja pójdę zrobić coś do jedzenia a później wrócimy do rozmowy - powiedziałam i wstałam z kanapy
- Jeśli myślisz, że pozwolę Ci coś ugotować to się grubo mylisz. Ty idź otwórz a ja pójdę zrobić obiad.
Westchnęłam sfrustrowana i zgodziłam się z nią. Chwilę później Thea zniknęła za ścianą.
Kto mógł do nas przyjść... przecież nie mamy żadnych znajomych oprócz Christian'a, który był teraz u swojej rodziny w Londynie
Otworzyłam i własnym oczom nie mogłam uwierzyć kto stał po drugiej stronie.
Mężczyzna w czarnym garniturze, wysoki, dobrze zbudowany miał ciemne włosy i lekki zarost.
Chwila przecież to ten ...
- Witaj Airabella - powiedział a jego słowa przywróciły mnie do rzeczywistości.
- Eem to chyba jakaś pomyłka.
Już chciałam zamknąć drzwi kiedy popchnął je tak, że teraz były otwarte na oścież.
- Czego chcesz?! - krzyknęłam
- Panie Malik.
- Co?! - tego już było za dużo. Po raz drugi mnie poprawił.
- Przyszedłem z tobą porozmawiać.
- Niby o czym nawet się nie znamy!
- Mogę wejść? - zapytał przekraczając próg mojego domu.
W sumie to po co on się mnie o to pytał skoro i tak już to zrobił?
- Pewnie... - odpowiedziałam sarkastycznie.
- Zayn Malik właściciel klubu w którym pracujesz. - powiedział podając mi rękę kiedy znalazł się w salonie.
- Airabella Halle i już nie pracuję w tym klubie. Poza tym to klub Simona.
- Simona Callel'a? - zaśmiał się.
- Tak co w tym śmiesznego? - uniosłam brew zdziwiona.
- Simon jest tylko moim pracownikiem, który opiekuję się moim klubem kiedy mieszkam w Londynie. A raczej był.
Że co?! Jak to był?
- Co?
- Jak już mówiłem jestem właścicielem klubu "Dark" a Simon już tam nie pracuje. - przeczesał swoje włosy - Ten dupek przegiął . Tym razem posunął się za daleko.
- Po co pan tu przyszedł - powiedziałam a w oczach zgromadziły mi się łzy.
- Chciałbym Ci zaproponować ponowną pracę w klubie... byłaś najlepszą tancerką zapłacę Ci podwójnie. - jego brązowe tęczówki odnalazły moje.
- Nie mogę. - wyszeptałam
- Jak to? Przecież mówiłem, że Simon już tam nie pracuje.
- Ja nie mogę. Nie po tym co ... - nie mogłam już dłużej tego powstrzymać. Rozpłakałam się.
- Cii - podszedł i mnie przytulił.
Płakałam w jego na pewno mega i to mega drogi garniak...
- Zbierasz na coś? - zapytał po chwili.
Nie wiedziałam o co mu chodzi ale po chwili zorientowałam się na co się patrzył.
Taa super zapomniałam zebrać pieniędzy ze stolika.
- Nie... to znaczy tak. Dobra nieważne. Nie będę pracowała już nigdy w tym klubie. Jeśli możesz to idź już.
- Aira chcesz może ... - Thea weszła do salonu.
- Ty dupku czego ty tutaj jeszcze szukasz? - podbiegła i złapała go za kołnierz garnituru.
Jego oczy pociemniały, robił się coraz bardziej przerażający.
Starałam się odciągnąć The'ę.
- Tak. To może ja już pójdę. Jeśli będziesz zainteresowana moją propozycją do piątku będę w klubie w Miami później wyjeżdżam.
Trzymałam The'ę.
- Idź stąd ty bydlaku. Ty też chciałeś ją zgwałcić? Wynoś się zanim Ci przyłożę - Thea wysyczała każde słowo z mocno zaciśniętej szczęki.
- Do piątku w klubie - powtórzył i wyszedł.
Boże i co ja mam zrobić?! Potrzebujemy pieniędzy ale nie chcę tam wracać.
- Co on od ciebie chciał?!
- Przyszedł zaproponować mi pracę.
- Co?! Kim on niby jest? A co z Simonem?
- Thea prosze....
- Siadaj i mów. Czekam - stanęła i wpatrywała się we mnie groźnym spojrzeniem.
- Ugh.. No więc to był Zayn Malik. Właściciel "Dark'a" i ..
- Co? Jak to właściciel?! - zapytała zdziwiona Thea.
- No właściciel. Simon mnie okłamał. Malik go wyrzucił po tym wszystkim co mi zrobił i chce abym wróciła bo byłam niby najlepsza... - opadłam z sił na kanapę.
- Nie wrócisz tam nigdy.
- Powiedział, że zapłaci mi podwójnie gdy wrócę a wtedy popracowałabym 2 tygodnie i mogłybyśmy wyjechać.
- Nie i koniec. Ja poszukam dodatkowej pracy. - siadła obok mnie.
- Thea zrozum, że nawet i twoja dodatkowa praca nam nie pomoże. Dam rade to tylko 2 tygodnie a poza tym nie ma już tam Simona. Może nie będzie tak źle.
- Aira ja nie chcę abyś ty...
- Thea to tylko 2 tygodnie. Dostanę wypłatę i wyjedziemy - powiedziała i przytuliłam ją. - Tylko 2 tygodnie proszę.
- Zgoda ale jeśli on coś będzie nie ten masz od razu wracać.
- Dobrze.
Co ja robię?! Wracam tam? Muszę dać radę inaczej będziemy tutaj siedziały do końca roku. Ja chcę już się stąd wyrwać. Zacząć żyć jak każdy normalny człowiek w moim wieku. Czy to w ogóle się uda z moją przeszłością?
_____________________________________
Trochę dłuższy rozdział :) Starałam się ale wyszedł jaki wyszedł.... przepraszam ;c
Komentujcie jeśli wam się spodobał :D xd

26 wrz 2013

Rozdział 2

Wolnym krokiem dreptałam, ledwo stając na tych cholernych butach. Czułam się brudna, jak najszybciej chciałam zmyć z siebie ten jogo zapach, jego dotyk...
Łzy zamazały mi widok. Nie wiedziała już gdzie idę. Wiem tylko, że cały czas prosto. Nie chcę już żyć. Co mi po takim życiu.
Komu jestem potrzebna? Czy ja kiedykolwiek zostanę pokochana?
Na te pytania chyba nigdy nie dostane odpowiedzi.
Dotarłam do domu. Trzęsącymi się dłońmi przekręciłam kluczyk w drzwiach. Przekroczyłam próg, zamknęłam drzwi i upadłam na podłogę pogrążając się w gorzkich łzach pełnych bólu.
Po chwili oślepiło mnie światło i słyszałam tylko chiche kroki stąpające w szybkim tempie ze schodów.
- Aira co Ci się stało? - miły głos opętał moją głowę do tego stopnia, że zechciałam lekko podnieść swoje ciężkie i spuchnięte powieki.
- Sim.. - rozpłakałam się ponownie.
- Ciii skarbie już cichutko. - Podciągnęła mnie lekko w górę i mocno przytuliła.
Po chwili czułam jak i ona również płacze. Kropelki jej łez spływały po moim ramieniu.
Nie wiem ile tkwiłyśmy w tej pozycji ale potrzebowałam tego. Potrzebowałam się przytulić do osoby,która nie traktuje mnie jak dziwkę.
Thea była moją przyjaciółką, jedyną osobą, która wiedziała co czułam i co się wydarzyło po śmierci mojej matki. Traktowałam ją jak siostrę, której nigdy nie miałam a bardzo chciałam mieć. Choć w sumie może to i lepiej, że jej nie mam bo po co jeszcze jedna osoba miałaby cierpieć tak jak ja. Byłyśmy w tym samym wieku i po ukończeniu 18 lat razem zamieszkałyśmy. Poznałyśmy się w domu dziecka do którego trafiłyśmy ja w wieku 14 lat a Thea chyba gdy miała około 16. Jest typem dziewczyny, która zawsze postawi na swoim i nie da zbić się z tropu. Jestem jej przeciwieństwem. Nie chciała abym pracowała u Simona ale potrzebowałyśmy szybko kasy a tylko do tej mnie przyjęli. Chciałyśmy się wynieść z tego przeklętego miasta i zacząć życie gdzieś indziej od nowa. Bez tych wszystkich fałszywych ludzi i niemiłych wspomnień, które zamiast odpływać w zapomnienie z dnia na dzień namnażały się.
- Powiedz mi co się stało Aira wszytko powoli i od początku - Powiedziała spoglądając mi w oczy.
- Proszę... pozwól mi się wykąpać... obiecuje.. obiecuję, że Ci wszytko powiem ale muszę się wykąpać, czu.. czuję się....
- Dobrze już nie kończ. Chodź pomogę Ci - Pomogła mi wstać.Zaprowadziła do łazienki i przyniosła czyste ciuchy. Szybko rozebrałam się i weszłam pod strumień gorącej wody. Łzy zmieszały się z kropelkami wody.
Płakałam.... płakałam... płakała...
Czułam sie słaba. Chwiejnym krokiem wyszłam z prysznica i przebrałam się w świeże ciuchy.
Weszłam do pokoju, w którym już siedziała Thea. Położyłam się a ona obok mnie.
- Powiedz mi co się stało. Proszę - poprosiła cichutko.
- Tam w klubie... Przyszedł Miles a ja miałam dla niego zatańczyć. Gdy go poznałam nie wiem co we mnie wstąpiło zaczęłam uciekać... a przy wyjściu złapał mnie Simon i ...
- Wiem wiem skarbie. Pożałuje drań tego co Ci zrobił. - Thea wycedziła szorstko każde słowo wpatrując się w sufit - Prześpij się skarbie. Musisz odpocząć.
Powiedziała i wyszła.
Nie leżałam zbyt długo ponieważ była bardzo przytłoczona tym co się dzisiaj wydarzyło. Po chwili odpłynęłam w krainę morfeusza.

Obudziłam się dość późno jak dla mnie. Ale cóż się dziwić. Wstałam z łóżka i o mało co nie upadłam. Zakręciło mi się w głowie i nagle zrobiło gorąco. Wszystko mnie bolało.
Wolnym krokiem, bo na inny moje ciało reagowało zbyt emocjonalnie ruszyłam na dół w stronę kuchni.
Thea siedziała przy wysepce i piła swoją poranną kawkę.
- Aira jak się czujesz? - wstała i podeszła mnie przytulić.
- Bywało lepiej. - Powoli usiadłam na krzesełku i nalałam sobie gorącej herbaty z dzbanka.
- Wiem jak się teraz czujesz ale musisz to zgłosić. Ten dupek pożałuje tego.
- Nie proszę nie. Zapomnijmy o tym. Proszę...
- Że co kurwa?! - wstała i wpatrywała mi się głęboko w oczy. - Czy ty kurwa oszalałaś?! Jak można o tym zapomnieć? Nie ma takiej opcji idziemy na policję.
- Nie! - Zsunęłam się i stanęłam na równe nogi. - Dzisiaj pójdę odebrać swoje rzeczy i odzyskać to na co zapracowałam. Wrócę do domu policzymy pieniądze i zobaczymy czy damy rade za to wyjechać.
- Ale...
- Zrozum ja chcę o tym zapomnieć! Mam już dość tego życia. Chcę zacząć je na nowo. Znaleźć kogoś kto mnie pokocha a nie będzie cały czas traktował jak dziwkę. Wszystko od nowa proszę... - dałam upust emocją i znów się rozpłakałam.
- Aira przepraszam. Chcę dla ciebie jak najlepiej. Jeśli tak chcesz dobrze ale pod warunkiem, że pójdę tam z tobą. Po tym co Ci zrobił nie możesz iść tam sama
- Dobrze tylko proszę nie rób nic głupiego. Załatwmy tą sprawę szybko i odejdźmy stamtąd.
- Okej zróbmy tak jak chcesz.

Po około 40 minutach stałyśmy na ulicy po drugiej stronie klubu. Trzęsłam się to mało powiedziane. Ja dygotałam jak opętana. Chciałam aby było już po wszystkim. W mojej głowie odtworzyły się wczorajsze wydarzenia a w oczach zgromadziły łzy.
- Gotowa? - Spytała Thea odwracając się w moją stronę. - Ej mała wszystko w porządku?
- Tak.. chodźmy - ukradkiem wytarłam łzy, które zdążyły spłynąć po moim policzku.
Przeszłyśmy na drugą stronę. Przed tylnymi drzwiami zauważyłam kilka postaci.
Stał tam ten bydlak... od razu rzucił mi się w oczy. Stał z dwoma mężczyznami. Odetchnęłam głęboko i ruszyłam w stronę grupki.
- Przyszłam tylko po moją wypłatę - odezwałam się drżącym głosem a ich oczy od razu były skierowane na moją i Thei osobę.
- Możesz powtórzyć bo chyba nie usłyszałem - powiedział i zaśmiał się ironicznie.
- Przyszłam po wypłatę i swoje rzeczy - powtórzyłam choć dobrze wiedziałam, ze zrozumiał o co go wcześniej zapytałam.
- Ej chyba się inaczej umawialiśmy... coś Ci się pomyliło ślicznotko - podszedł do mnie i chciał dotknąć lecz szybko wyminęłam jego ruch.
- Nie dotykaj mnie ty bezczelny i ohydny gwałcicielu - wysyczałam przez zaciśniętą szczękę.
- Ałć właśnie poczułem się urażony. Czemu bezpodstawnie mnie oskarżasz i wyzywasz? - zbliżył się jeszcze bliżej.
- Bezpodstawnie? Czy ty siebie w ogóle słyszysz człowieku? - Thea wyleciała na niego z pięściami. Udało mi się ją złapać zanim zrobiłaby coś głupiego.
- Ej no moje drogie panie bez walki tylko. Możesz nam Simon wytłumaczyć o co tu do cholery chodzi bo za 15 minut mam kolejne spotkanie! - warknął jeden z tych facetów stojących za Simonem
- Tancereczka, która wczoraj zwolniła się na własnie życzenie liczy jeszcze na jakąś wypłatę. Nie ma się pan czym przejmować panie Malik zaraz to załatwię.
O nie tego było już za dużo! Koniec skończyła się moja cierpliwość i całe emocje opadły. Rozpłakałam się.
- Na własne życzenie? Jak śmiesz... po tym.. po tym co..
- O co w tym wszystkim chodzi? - odezwał się drugi z tych facetów
- O nic. Mówiłem, że to załatwię
- Nie chcesz się czymś pochwalić Simon. Może powiesz wszystkim jak to się stało, że Aira już nie pracuję? Powiedz prawdę...
- Zamknij mordę suko - krzyknął a następnie mocno złapał mnie za ramiona
- Zostaw... puść
- W tej chwili daj jej te cholerne pieniądze i wróćmy do ważniejszych spraw niż ta dziewczyna - odezwał się ciemnowłosy mężczyzna.
- Oczywiście panie Malik - Puścił mnie i podał a raczej rzucił mi 2000 zł zwinięte w rulonik.
- Teraz zabieraj tą swoją dupę i nie wracaj bo wiesz co Ci zrobię... wczoraj już pokazałem Ci połowę. - Uśmiechnął się dumnie z siebie.
- Teraz możemy wrócić do naszej rozmowy panowie - odwrócił się i ruszył w kierunku swoich 'znajomych' ?
Odwróciłam się i ruszyłam w swoją stronę a za mną Thea, która srogo patrzyła się w Simona. Coś mi nie grało... poczułam się jak tania dziwka bo teraz to wygląda jakby mi zapłacił za ten 'sex' z nim...
- Ej Simon! - krzyknęłam...
__________________________________
Oto rozdział 2 :) Mam nadzieję, że się podoba :) Szablonu nie będzie więc jak na tą chwilę blog będzie wyglądał tak jak wygląda.
Jeśli chcesz być informowana/y zostaw swój nick z TT w podstronie "informowani" :) <3

24 wrz 2013

Rozdział 1

- No w końcu zjawiła się nasza księżniczka - męski głos wyrwał mnie z zamyśleń podczas gdy przekraczałam próg klubu 'Dark' jednego z najbardziej znanych w Miami klubów nocnych.
Cóż pracuje tam...nie ma się zbytnio czym chwalić ale taka prawda. Może inne dziewczyny lubią jak pełno spoconych, napalonych i obrzydliwie bogatych facetów je dotyka ale nie ja. Niestety nie mam innego wyjścia. Pieniądze, pieniądze... W obecnych czasach liczą się tylko one.
- Ciebie też miło widzieć Simon - odpowiedziałam pewna siebie z sarkazmem.
Nie zbytnio lubiłam Simona no ale cóż to w końcu mój szef. Innego wyjścia nie miałam. Był około 50 a wyglądał jakby miał z 30 lat. Dbał o siebie no bo w końcu co jak co ale to 'poważny' biznesmen, który myśli, że nikt nie wie co robi w pokoju na zapleczu.
- Zaczynasz o 20. Może pomóc Ci się jakoś przygotować skarbie - Stanął jak wryty tuż przede mną.
- Nie licz na to Simon - fuknęłam pod nosem i go wyminęłam. 
Udałam się prostą drogą do swojej garderoby. Weszłam do środka i zaczęłam codzienne wieczorne przygotowania. Cóż mój los był już wybrany. 
Faceci co wieczór przychodzą tutaj aby się odstresować albo dobrze zabawić. Niestety ze mną się nikt nie zabawi. Może to dziwne, że pracując w nocnym klubie nie bzykał mnie jeszcze żaden klient. Nie należę do tych dziewczyn, które zrobią wszystko aby dostać niezłą sumkę. Również tak jak i one potrzebuję pieniędzy ale nie potrafię zniżyć się do tego poziomu. Może to przez moją przeszłość. Nie wiem ale nigdy już nie chcę do niej wracać.
Równo o 20 wyszłam z pomieszczenia i udałam się do środka. Ledwo co otworzyli a tu już roiło się od tych obrzydliwych, nienasyconych i gotowych na wszystko facetów. 
Dobra, noc jak noc. Dam radę. 
Podeszłam do baru, oparłam się o niego seksownie i czekałam aż ktoś zechce abym zatańczyła dla niego.
To co właśnie tutaj robię to tańczę. Nic poza tańcem podczas, którego dostaję 'napiwki'.
- Bella może byś dzisiaj spróbowała czegoś po za tym twoim seksownym i okropnie podniecającym tańcem skarbie? - Ni stąd ni zowąd obok mnie nagle pojawił się Simon. W sumie on tak już ma... pojawia się a nikt nie wie skąd i kiedy.
- Aira! I mówiłam Ci, że nigdy. Obiecałeś, że nie będziesz mnie zmuszał Simon. Wiesz dobrze jaka jest moja sytuacja. - zbulwersowana wycedziłam dokładnie każde słowo z zaciśniętej szczęki.
Mam na imię Airabella skrót to Bella ale wolę gdy mówi się do mnie Aira. Może kiedyś wam opowiem dlaczego.
- Dobrze Aira ale zobacz ile kolesi się ślini do ciebie. Zarobisz tyle ile potrzebujesz a newet dla mnie zostanie. A nóż i ci się spodoba. Może warto spróbować.
We mnie aż się gotowało. Ale wiedziałam, że jeślibym powiedziała o jedno słowo za dużo wyrzuciłby mnie za zbity pysk i kazał już nigdy nie wracać a wtedy skąd bym wzięła pieniądze na życie?
- Pomyśle a teraz odejdź bo sztuczną kolejkę robisz! - powiedziałam siadając na jednym z barowych stołków zakładając nogę na nogę tak, że teraz moja krótka sukienka podwyższyła się o kilka centymetrów w górę.
- Gdy skończysz na dzisiaj przyjdź do mnie później. - powiedział i odszedł do innych dziewczyn.
Super. Co on kombinuje. Już kilka razy próbował się do mnie zbliżyć ale udawałam, ze tego nie widzę bądź nie czuję. Jeszcze tylko kilka miesięcy i będę mogła wyrwać się z tego nędznego klubu i w końcu zacząć żyć tak jak prawdziwa dwudziestolatka.
- Witaj młoda damo - z zamyśleń wyrwał mnie głos mężczyzny opierającego się o bar. - Zamówić Ci drinka?
- Poproszę. - odparłam i grzecznie się uśmiechnęłam.
Dobra mina do złej gry. To u mnie standard odkąd tu pracuję.
- Dwa Mohito z Whisky proszę - zwrócił się do Mike tutejszego barmana.
- Dziękuję - podziękowałam gdy dostałam zamówienie - Więc w czym mogę pomóc?
- Widzisz tego pana który siedzi w rogu samotnie? - wskazał na róg sali - Chciałbym abyś dla niego zatańczyła. Dzisiaj rozwiódł się z żoną. Zdradzała go dziwka. A ten idiota ją opłakuje.
- Zatańczyć? - Zapytałam głupio i popatrzyłam we wskazane miejsce.
- Tak. Pokaż mu, że życie toczy się dalej i jeszcze nic straconego przed nim. Pokaż mu jak gorąca potrafi być kobieta. Rozwesel go a on Ci nieźle zapłaci.
- Oczywiście - odparłam dopijając swojego drinka. Wstałam i ruszyłam seksownym krokiem do miejsca w którym znajdował się ten facet.
Siedział ze spuszczoną głową. Miał może około 40 lat. Widać, że był przybity.
Obcasem przesunęłam jego szklankę z piwem i weszłam na stolik. Jak zwykle zaczęłam wywijać w te i we wte tak jak potrafię. Pierwszy guzik, drugi, trzeci...
Mężczyzna podniósł głowę a ja o mało co nie spadłam ze stolika. Złapałam za nie do końca rozpiętą sukienkę, zeskoczyłam ze stolika i nie patrząc na ludzi czym prędzej biegłam przed siebie.
Przy tylnych drzwiach wyjściowych poczułam jak ktoś łapie mnie i ciągnie w przeciwną stronę. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Poczułam ostre zetknięcie z zimną ścianą. Ałć to bolało.
- Możesz mi powiedzieć co ty do jasnej cholery wyprawiasz? - Simon wycedził ostro każde słowo z mocno zaciśniętej szczęki. Tak wolno i głośno jakbym nie rozumiała.
- Ja... ja - jąkałam się i nadal trzęsłam a on mi nie ułatwiał się ogarnąć bo wciąż przyciskał mnie do ściany.
- Co ty? Odwaliło Ci kompletnie? Wracaj w tej chwili do klienta! - Warknął rozluźniając uścisk na moich nadgarstkach.
- Nie! - Krzyknęłam. Adrenalina wzięła górę.
- Coś ty powiedziała Dziwko?! Przez ten czas się nad tobą litowałem ale teraz już przegięłaś!  - złapał mnie znów za nadgarstki jedną dłonią a drugą zaczął podwijać moją sukienkę.
- Co ty robisz? Puść mnie w tej chwili! - krzyknęłam ale na marne.
Zaczął całować mnie po szyi co chwilę przygryzając moją skórę.
- Nawet nie wiesz ile na to czekałem. Za ten sex Ci nie zapłacę. Straciłaś klienta czyli mój klub też więc teraz musisz mi się jakoś odpłacić za to. Aa i na wypłatę za ten miesiąc nie licz.
- Proszę puść mnie... - do moich oczu napłynęły łzy a w głowie odtworzył się obraz z przed dwóch lat.
- Cii skarbię obiecuję, że będzie Ci dobrze - wyszeptał przy skórze mojej szyi.
Całował mnie a ja nie mogłam się ruszyć. Stałam tam oparta o ścianę i płakałam. Chciałam aby to minęło jak najszybciej.
Uniósł moją sukienkę do piersi odkrywając moją dolną partię. Tak bardzo tego nie chciałam znów przeżywać. Rozpiął swój rozporek a spodnie wraz z bokserkami zjechały mu do kostek.
Ujął swojego penisa w dłonie i nakierował nim do mojego wejścia wcześniej rozrywając moje majtki.
Włożył go, włożył we mnie tego swojego obleśnego kutasa. Bolało... czułam, że mnie rozrywa od środka.
To się działo na prawdę i to już drugi raz w moim życiu. Co ja takiego zrobiłam żeby tyle cierpieć.
Trwało to dla mnie wieczność a zapewne minęło tylko kilka minut. Otrzymał swoje pragnienie. Doszedł we mnie.
Puścił mnie a ja osunęłam się po ścianie na dół kuląc się jak małe dziecko cicho łkając.
- Teraz zabieraj te swoje dupsko i wynoś mi się stąd - krzyknął na no coraz mocniej zaczęłam płakać.
Nie ruszyłam się. Podszedł do mnie podciągając mnie do góry. Chwycił mocno i wyrzucił mnie za tylne drzwi.
- Pamiętaj nigdy więcej się tutaj nie pokazuj albo zerżnę Cię dwa razy mocniej! - uniósł głos i zatrzasnął drzwi zostawiając mnie po drugiej stronie. Było ciemno i tylko kilka nielicznych lampek oświetlało drogę.
Co mam teraz zrobić? Nie mam pracy. Chwilę temu zostałam zgwałcona bo uciekłam od klienta, który okazał się moim wcześniejszym gwałcicielem.
Nie czuję się na siłach aby wstać. Wszystko mnie boli.
Powoli uniosłam się i stanęłam na nogach. Cóż miałam teraz zrobić... Obolała wolnym krokiem ruszyłam w stronę domu. Mijając ludzi dostrzegłam, że przypatrują mi się. Teraz zapewne wyglądałam jak dziwka. Potargana sukienka, włosy w nieładzie, makijaż rozmazany i nadal spływające łzy. Nie obchodziło mnie to co o mnie myślą chciałam jak najszybciej paść na łóżko i już nigdy się nie obudzić.
__________________________________________________________

Oto 1 rozdział <3 Wiem, że jest krótki ale następne postaram się pisać dłuższe <3
Jeśli wam się podoba komentujcie, dodawajcie się do informowanych i obserwatorów :)
2 rozdział już za kilka dni <3

Już niedługo zostanie zaktualizowana podstrona "bohaterowie" i nowy szablon się pojawi na blogu :) <3
Komentujcie bo bardzo zależy mina waszej opinii :) Co zmienić albo co dodać <3

@ViOfficial <3

22 wrz 2013

Prolog

...
- Chodź do łóżka skarbie - jego głęboki, ochrypły głos sprawił, że moje kolana się ugięły.
- C-co? - Udaje mi się wykrztusić piskliwym głosem, którego sama nie poznaje.
- Właź do łóżka Airabella - warknął, a ja nie wiedziałam, czy go posłuchać czy uciekać kiedy mam jeszcze szanse. Nie zrobiłam nic. Stał naprzeciwko mnie, jego piękne brązowe tęczówki mnie onieśmielały. Położył dłonie na moich biodrach, co od razu wywołało u mnie dreszcze. Bardzo powoli zaczął iść do przodu, powodując tym samym, że szłam tyłem nie widząc co jest przede mną.
W pewnym momencie się zatrzymał i delikatnie mnie popchnął. Leżałam na łóżku, widziałam jak wzrokiem wodził po moim ciele. Podobało mi się to i za razem przerażało.
- Rozszerz swoje nogi! - Chciałam zrobić to o co mnie prosił, ale coś mnie wewnętrznie blokowało. Nachylił się i delikatnie musnął moje usta, pogłębiłam pocałunek. Czując to, chłopak zaczął delikatnie gładzić wewnętrzną stronę moich ud, sprawiając, że były one coraz szerzej. W pewnym momencie odsunął się ode mnie.
- Szerzej Airabella! - Warknął, tym razem go posłuchałam. - Zdajesz sobie sprawę jak długo czekałem aby ciebie posmakować? - Jego głos jest tak cholernie seksowny, zatracam się w nim z każdym kolejnym zdaniem. - A teraz zrobię to na co tak długo czekałem a Ty Airabella, bądź grzeczną dziewczynką i ciesz się każdą sekundą - zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć jego usta znalazły się na mojej kobiecej strefie...